houk
 
powrot

Malejonek chce grać wszędzie

Wywiad z Darkiem Malejonkiem zaczerpnięty
z Dziennika Bałtyckiego (3,4 września 1994)


Z Darkiem Malejonkiem, charyzmatycznym liderem Houku i muzykiem Izraela rozmawiałem podczas minionego festiwalu na molu, w piątkowe popołudnie, zaraz po próbie jego kapeli.

— Jak Houkowi grało się w Jarocinie, a jak w Sopocie w tym roku?
— Nie da się tego porównać, inna jest publika, atmosfera. W Jarocinie byliśmy super przyjęci, ale nie był to nasz najlepszy koncert. Tutaj, w Sopocie, graliśmy bardzo dobrze. Jarocin był bardzo smutny w tym roku, a tu jest haj, nie ma sprzedawania piwa nie ma zadym.

— Jak oceniasz pracę ochrony na molu?
— W czasie koncertu Houka, po skoku w tłum złapało mnie dwóch gości. Nie była to agresja z ich strony, lecz nadgorliwość. Zachowywali się jak... nie wiem... jacyś urzędnicy.

— Co sądzisz o planach Marlboro Music zrobienia w Sopocie festiwalu na miąrę duńskiego Rosskilde czy angielskiego Reading?
— Tylko przyklasnąć. Wydaje mi się, że lepiej byłoby zrobić to w Żarnowcu, jest tam więcej miejsca. Chociaż Sopot ma też duże możliwości. W tym roku nie było przy scenie tego wybiegu, fontanny, ogródka. Jest o wiele lepszy kontakt z publicznością. A może takie festiwale zrobić w dwóch miejscach?

— Czy widziałeś występy gwiazd: Radiohead i Afghan Whigs?
— Nie oglądałem Radiohead. Moim zdaniem Afghan Whigs jest troszeczkę przereklamowany. Na amerkańskiej scenie są oryginalni, bo grają bardzo europejską muzykę. Słyszę w tym Killing Joke, U2, Beatlesów, New Model Army i jeszcze parę innych kapel brytyjskich. Wolałbym obejrzeć np. Killing Joke niż Afghan Whigs, ale oczywiście grają fajnie. Nie jest to czołowy zespół wytwórni Sub Pop. Nie powalił mnie ten koncert.

— Czy w Jarocinie zauważyłeś jakąś szczególnie interesującą kapelę?
— Mało oglądałem koncerty. Z tego co widziałem, to fajną sprawą jest Puzzle z 12-letnim gitarzystą i wokalistą. Jeżeli koleś się nie zmarnuje, może być dobry. Z moich ulubionych kapel fajny koncert zagrała Ahimsa.

— Wiem, że 16 sierpnia widziałeś Biohazard w Warszawie.
— Zwalili mnie z nóg. Na koncercie wyzwolili tyle energii, tyle czadu, mieli super kontakt z ludźmi. Czuło się szczery przekaz. Szczególnie donbry jest pałker. W głowie się nie mieści, co on robi na dwie stopy. Widać było, że jest to jedna załoga i każdy stanowi mocny punkt. Wreszcie udało mi się przekonać, że nie są to zwierzaki, gangsterzy, pijacy. Porozmawiałem z nimi, to bardzo uduchowieni ludzie. Cieszę się, że są jeszcze tacy - niosący jakąś ideę. Ich przekaz można porównać do Bad Brains. Nie używają żadnych narkotyków, jeden lekko popija sobie piwo, jeden pali papierosy, co totalnie kontrastuje z ich image scenicznym. Od tamtego czasu przestałem słuchać Rage Against The Machine. Jest to banda bufonów, straszna gwiazdorka i zero kontaktu z publiką.

— Mówisz tak po ich czerwcowym koncercie na torwarze?
— Tak. Rage Against The Machine i Bio Hazard to niebo i ziemia.

— Dlaczego z Houku odszedł Robert Sadowski?
— Nie chcę o tym mówić. To są osobiste sprawy. Po prostu koleś robił kiepskie rzeczy.

— A jak współpracuje wam się z nowym gitarzystą Arturem Affkiem??
— Coraz lepiej. Dobrze się zgrał. Ma to szaleństwo w oczach. Bałem się, że nie złapie klimatów, np. Hendrixa. Myślę, że gdyby Jimmi słyszał jego solówkę w "I Don't Live Today" to przybiłby mu piątkę. Artur zagrał brudne, niesamowite dźwięki.

fot. Jan Terlecki
większe

— Czy wiążesz jakieś nadzieje z faktem wykupienia Izabelin Studio przez Polygram? Hey ma być promowany w MTV...
— Zobaczymy. Nie nastawiam się na nic z góry. Możliwości są duże. Organizatorzy najbardziej prestiżowych targów niezależnych świata, New Music Seminaries w Nowym Jorku, na którš to imprezę nie pojechaliśmy w zeszłym roku (ze względu na brak wiz do USA - przyp. J. T.), bez żadnych selekcji zaprosili nas ponownie. W tym roku wizy dostaliśmy, ale niestety trzy dni za późno. Totalnie nie mamy farta do Stanów. Bardzo się cieszę, że tamci ludzie uznali nas za dobrą kapelę i chcieli nas bez promowania przez jakąś firmę. Piotr Kaczkowski, który tam był, w swojej korespondencji dla "trójki" mówił, że strasznie żałuje, że nie ma Houku, bo mógłby sporo namieszać. Mam nadzieję, że wyjedziemy pod koniec września do Nowego Jorku na CMJ, festiwal organizowany przez wszystkie rozgłośnie uniwersyteckie w Stanach. Zostaliśmy tam zaproszeni.

— Generalnie jesteś przeciwny narkotykom. Co sądzisz o tych lekkich, jak marihuana czy haszysz?
— Sama marihuana może nie szkodzić, ale z tego wo widzę, dla wielu ludzi staje się ona pomostem do tych twardszych narkotyków. Nie wystarcza im i szukają mocniejszych wrażeń. Marihuana może powodować depresje, szczególnie u osób słabych psychicznie. Dla mnie jedynym i najmocniejszym narkotykiem jest muzyka, koncerty, na których wyzwala się potężna energia. Cały czas chcę grać koncerty klubowe, gdzie ludzie przychodzą tylko dla nas. Jest kontakt "oko w oko" i - jak to się mówi - nie ma jeńców. Płyta "Transmission Into Your Heart" trafiła pod strzechy i mamy coraz więcej przyjaciół. Chciałbym grać wszędzie tam, gdzie chcą nas słuchać. Gramy już w bardzo malutkich miejscowościach. Wiąże się to z o wiele mniejszymi pieniędzmi, ale jest to moja misja życiowa. Coraz bardziej radykalizuję się pod tym kątem i chcę to robić, chociaż może w pewnym momencie dojść do rozdźwięku z muzykami.

— Czy mógłbyś przybliżyć postać Marka Wójcickiego "Zefira", gitarzysty, który zagrał na płycie solówkę w "Transmission Into Your Heart"?
— Jest to niemal legendarny gitarzysta, znany niestety tylko w Warszawie. Chyba ze względu na swój słaby charakter nie był w stanie zaistnieć samodzielnie. Chcieli z nim grać najwięksi w Polsce, ale on nie nadawał się do pracy zespołowej. Grał z Kciukiem, z Niemenem... Na następnej płycie chcę go koniecznie. Dla mnie solówka w "Transmission Into Your Heart" to mistrzostwo świata. Za każdym razem, gdy jej słucham, dostaję dreszczy.

— Jak wspominasz współpracę z fińskim reżyserem Miką Kaurismaką podczas kręcenia filmu "Last Border"?
— Bardzo dobrze. Wtedy w Finlandii powstał klip do "Transmission Into Your Heart". Będzie jeszcze drugi, drastyczniejszy, do numeru "God Bless".

— Planu Houku.
— Nowa płyta. Będzie jeszcze bardziej ostra, choć nie pozbawiona liryzmu. Już komponuję, mam połowę materiału. Nagrywamy w studiu S-4 w listopadzie, a płyta ukaże się w styczniu lub w lutym.

— A co planuje Izrael?
— Sporadyczne koncertowanie. Nie mamy na razie jakichś większych planów. Chyba będziemy zbierać się do następnej płyty.

Rozmawiał: Jan Terlecki

Nowości na stronie
Skad zespołu
Historia
Wywiady i recenzje
Teksty utworów
Fotografie
Audio i wideo
Koncerty
Linki
Maleo Reeggae Rockers
Tabulatury
Kontakt
Ksiega gosci
Statystyki